Coraz więcej mówi się o zielonych wnętrzach, certyfikatach ekologicznych i dostosowaniu mieszkań do ESG. Ale mam pytanie, które zadaję sobie (i inwestorom) coraz częściej:
Czy naprawdę warto inwestować w „eko” wykończenia pod kątem najmu?
Z jednej strony:
🔹 Pokolenie Z i Alfa chce żyć bardziej świadomie. Sprawdzają, czy budynek ma dobrą efektywność energetyczną, czy są filtry powietrza, czy meble są z recyclingu.
🔹 ESG to już nie tylko korporacyjny trend – to realne kryterium decyzji inwestycyjnych.
🔹 Zielony home staging staje się kartą przetargową w ogłoszeniu – wnętrza z eko-akcentami przyciągają wzrok i kliknięcia.
Ale z drugiej strony:
❗ Zielony certyfikat NIE gwarantuje, że mieszkanie się szybciej wynajmie.
❗ Młodsi najemcy są „świadomi”, ale nadal najpierw patrzą na cenę i wygląd, a dopiero potem na ideologię.
❗ Wielu „eko-inwestorów” wpada w pułapkę greenwashingu – robią pozory, nie strategię.
💬 Moja rada?
Zamiast iść ślepo za „ekotrendem”, dostosuj home staging do konkretnej grupy docelowej. Młody freelancer w dużym mieście będzie miał inne oczekiwania niż rodzina w mniejszym ośrodku. Zielony akcent? Tak. Ale świadomy, a nie „bo tak teraz modnie”.